Z RAFAŁEM WEBEREM (PiS), radnym Rady Miejskiej w Stalowej Woli, rozmawia PIOTR JACKOWSKI

 


Kadencja samorządu 2010–2014 dobiega końca. Czy to prawda, że w ciągu tych czterech lat nie opuścił Pan ani jednego posiedzenia Rady?

Tak, to prawda. Bardzo poważnie traktuję sprawowanie mandatu radnego i uważam, że aktywna obecność na sesjach czy komisjach to podstawa. Zresztą, cały czas jestem do dyspozycji mieszkańców miasta. Pracując u europosła Tomasza Poręby i pani senator Janiny Sagatowskiej miałem stały kontakt z mieszkańcami. Praca w biurze właśnie tym się cechowała – udzielaniem pomocy, szczególnie prawnej, każdemu, kto o nią poprosi. Nawet teraz, gdy pracuję poza miastem, popołudniami dyżuruję w biurze PiS przy ul. Wolności 2a. A wracając do obrad sesji to powiem przekornie, że nie chciałbym być uczestnikiem niektórych z nich.

A co konkretnie ma Pan na myśli?

Od początku tej kadencji związała się koalicja PO – Nasze Miasto (radni prezydenta Andrzeja Szlęzaka). Koalicja, która podjętymi przez siebie uchwałami w mojej ocenie wyrządziła wiele złego. Likwidacja Gimnazjum nr 3, ustalenie najwyższych na Podkarpaciu stawek za przedszkola, uchwalenie opłaty śmieciowej w wysokości 12,85 zł za osobę, brak jakiegokolwiek przeciwstawienia się podwyżkom taryf za wodę i ścieki czy wprowadzenie zamętu na placu targowym to przykłady działań koalicji, które miały negatywny wpływ na życie mieszkańców Stalowej Woli. I choć za każdym razem przedstawialiśmy racjonalne kontrargumenty, uczulaliśmy, że takie ruchy to zwijanie a nie rozwijanie miasta – nie skutkowało. Nie liczyła się merytoryka tylko arytmetyka. Ciężko się wówczas nie irytować i nie zniechęcać do dalszej pracy.

To opozycji niczego nie udało się przeforsować?

Udało. Z inicjatywy klubu radnych PiS udało się obniżyć stawki za śmieci i od stycznia 2014 roku opłata od zamieszkałego zamiast 12,85 zł wynosi 7 zł. To duży sukces naszego klubu, sukces który ma realne przełożenie na życie mieszkańców Stalowej Woli. Oczywiście, wypracowany już na sesji kompromis jest zasługą większości radnych niezależnie od przynależności klubowej, ale to radni PiS wyszli z inicjatywą obniżenia stawek. Ostatnio udało się nam ochronić interesy lokalnych przedsiębiorców, którzy mogli stracić miejsce handlu. Uchyliliśmy niekorzystną dla nich wcześniej podjętą przez koalicję uchwałę. Osobiście mogę się pochwalić wprowadzeniem poprawki do budżetu zwiększającej środki na bezpieczeństwo. Wiem, że w tej kwestii jest wiele do poprawy, ale dodatkowe partole policji to zawsze coś. A więc pomimo działania w opozycji w niektórych miejscach udało się przeforsować nasze pomysły.

Czyli współpraca z koalicją była trudna. A z prezydentem miasta?

W ogóle jej nie ma. Prezydent realizuje wyłącznie swoje wizje nie pytając nikogo o zdanie, nie licząc się ze społeczeństwem. I można byłoby mu to wybaczyć gdyby podejmował trafne, dobre dla społeczeństwa decyzje. Ale tak nie jest. Prezydent Szlęzak wydał miliony złotych na same projekty, które nigdy nie będą zrealizowane, na koncepcje, wizualizacje oderwane od rzeczywistości. Z jego inicjatywy zostały wybudowane potężne gmachy uczelniane, za których utrzymanie płacą podatnicy – mieszkańcy Stalowej Woli. Biblioteka Międzyuczelniana jest tylko z nazwy, bo żadna uczelnia nie posiada tam swojego księgozbioru. Generalnie jest tak, że prezydent nie czuje już potrzeb Stalowej Woli. Rządzi już 12 lat, w ciągu których ze Stalowej Woli na stałe wyjechało 10 tysięcy ludzi. Wyraźnie jest zmęczony, wypalony. Dlatego, dla dobra miasta, od listopada Stalową Wolą powinien rządzić ktoś inny.

Proszę o nazwisko!

Lucjusz Nadbereżny! Jako dyrektor WORD w Tarnobrzegu udowodnił niedowiarkom, że potrafi zarządzać dużą jednostką. Wprowadził rozwiązania, które sprawiły, że Ośrodek jest o wiele bardziej przyjazny dla klienta niż kiedyś. Skutkiem tego jest wzrost zdawalności aż o 10 procent. Teraz w Urzędzie Marszałkowskim zarządza departamentem liczącym ponad 200 pracowników. Zna problemy miasta i wie, jak je rozwiązać. No i jest człowiekiem słuchającym, a nie mającym być słuchanym. A więc jest kompletnie przygotowany do prezydentury.

Czyli ocenia Pan szanse Lucjusza Nadbereżnego w ubieganiu się o fotel prezydenta Stalowej Woli bardzo wysoko...

Tak, choć wiem, że z naszymi pomysłami i naszym programem będziemy musieli trafić do mieszkańców Stalowej Woli. I choć to duże wyzwanie, to jestem optymistą.

Dziękuję Panu serdecznie za rozmowę.

Udostępnij