Niecodzienna symultana została rozegrana w Chmielowie w Oddziale Zewnętrznym Aresztu Śledczego w Nisku. Znakomity szachista ks. Franciszek Grela zmierzył się tam z dziewięcioma mężczyznami osadzonymi w owym zakładzie karnym. Pojedynek przyniósł zwycięstwo kapłanowi wynikiem 7 do 2. – Pan Bóg księdzu pomagał – komentował personel służby więziennej.

– Chciałem podziękować księdzu Franciszkowi Greli, kustoszowi niżańskiego sanktuarium, za udział w tym spotkaniu – akcentował mjr Józef Smykla – zastępca dyrektora Aresztu Śledczego w Nisku – Oddział Zewnętrzny w Chmielowie. – Jestem także wdzięczny panu Kazimierzowi Wiszniowskiemu, prezesowi Klubu Inteligencji Katolickiej w Tarnobrzegu, pomysłodawcy rozegranego meczu szachowego, który od wielu lat współpracuje z nami w dziedzinie resocjalizacji. Takie przedsięwzięcia sprzyjają dobrej atmosferze i wychowywaniu naszych skazanych, by mogli jak najszybciej powrócić do społeczeństwa.

– Cenię sobie kontakt z Kościołem w materii resocjalizacji – dodał major. Podejmując ten wątek ks. Grela podkreślił, że osadzeni dostrzegają wartość tego, że przybywa do nich kapłan. A Kazimierz Wiszniowski wyraził radość z wielości i różnorodności inicjatyw podejmowanych przez duszpasterza.

– Nie wiem, jakim cudem pan Kazimierz Wiszniowski mnie wyłuskał. W każdym razie zaproponował tego rodzaju grę – dzielił się wrażeniami z symultany za kratami ks. Franciszek Grela. – Gdzieś tam z Tarnobrzega dotarł do Niska i uznał, że można takiego zawodnika zaangażować w areszcie. A ja na to przystałem. I powoli takie rozgrywki stają się tradycją, bo odbyły się drugi raz. Ważne, że więźniowie cenią je sobie. I nie tylko osadzeni, ale także służba więzienna.

– Myślę, że więźniowie pogodzą się z przegraną, bo to była uczciwa gra. A że Pan Bóg pomagał księdzu, to już inna sprawa. Ale niech się osadzeni postarają, by im także pomógł – stwierdził major Smykla. Podkreślił, że jeden z dwóch skazanych, który wygrał jako pierwszy z ks. Grelą, otrzyma specjalną nagrodę. – Z pewnością będzie ona motywująca dla niego – ucieszył się duszpasterz.

Symultana miała wiele pozytywnych stron. Jedna z nich to taka, że osadzeni mogli na kilka godzin zapomnieć, iż przebywają w zakładzie karnym. A kontakt z ludźmi z zewnątrz sprzyja im w wysiłkach na rzecz pozytywnych przemian. I daje poczucie, że nie są odrzuceni przez społeczeństwo.

PIOTR JACKOWSKI

Fot. Piotr Jackowski – Ks. Franciszek Grela podczas symultany za kratami

Udostępnij