Aby być dobrym nauczycielem, trzeba być dobrym człowiekiem. Te dwa elementy są ze sobą nierozdzielne. Nigdy dobrym pedagogiem nie będzie osoba zła. Skoro człowiek nie stroni od złych uczynków – nigdy nie pomoże swoim wychowankom, tylko zaszkodzi. Nie ma tu znaczenia, że będzie mieć dużą wiedzę, bo i tak wykorzysta ją w złym celu.

Dobry nauczyciel nie tylko prowadzi lekcje zgodnie z podstawą programową, ale przede wszystkim daje świadectwo swoim zachowaniem. Uczniowie obserwują swoich pedagogów i wyciągają wnioski. Dlatego należy być serdecznym do swoich wychowanków. Dzieci i młodzież muszą być pewni, że kiedy się do nas zwrócą, to zawsze im pomożemy. Muszą mieć do nas zaufanie i czuć się w naszej obecności bezpiecznie.

Z podopiecznymi należy też ustalić zasady postępowania, których będziemy od nich wymagać. Mówiąc ogólnie, że jeżeli szanujemy swoich uczniów, to należy wymagać tego samego od nich. Kiedy coś obiecujemy – pamiętajmy, abyśmy zawsze dotrzymywali danego słowa. W przeciwnym razie nie będziemy wiarygodni i stracimy swój autorytet. Nie możemy się dawać wyprowadzić z równowagi (są odpowiednie treningi, aby rozładować swoją złość).

Za każde złe zachowania musimy wyciągać konsekwencje, np. w postaci punktów ujemnych za zachowanie. Każdy zły uczynek należy dokładnie omówić i wskazać właściwą ścieżkę postępowania. Trzeba też opisać jak czuły się inne osoby – pokrzywdzone przez danego ucznia. Jest to bardzo ważne, ponieważ można zaobserwować coraz większą znieczulicę na drugiego człowieka.

Egoizm ludzki staje się coraz bardziej nie do zniesienia. A dobry nauczyciel nie może być obojętny na ludzką krzywdę czy cierpienie. Wciąż ma pokazywać, że pomaga innym ludziom. Wspólnie z wychowankami organizować akcje charytatywne czy zbiórki, np. nakrętek, żywności czy zabawek. Należy zawsze przedstawić cel takich akcji czy zbiórek, np. zbieramy nakrętki, aby pomóc rodzicom dziecka z wadą serca – uzbierać na operację. Zachęcajmy podopiecznych do udziału w wolontariacie. Staramy się wychowywać pokolenia na społeczników wyczulonych na drugą osobę.

Nasza wiara wyraźnie nakazuje nam „miłować swego bliźniego jak siebie samego”. W tych słowach jest zawarty cały drogowskaz postępowania ludzkiego. Jakże daleko od tego drogowskazu odbiega postępowanie większości ludzi. A nauczyciel tym bardziej musi tego przykazania przestrzegać. Nie wyobrażam sobie pedagoga, który postępowałby inaczej. Wtedy nie nadaje się do wykonywania zawodu, bo tylko gorszy swoich wychowanków i sieje złą atmosferę wśród swoich koleżanek i kolegów z pracy. Pan Jezus powiedział wyraźnie do swoich uczniów: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie”.

Owszem, każdy popełnia błędy i nikt nie jest doskonały. Chodzi tylko o to, abyśmy umieli przyznać się do błędu, przeprosić i nieustannie poprawiać to, co jest w nas złe. Czyli cały czas musimy pracować na sobą, aby stawać się lepszymi – niż byliśmy, np. tydzień czy dzień temu. Jeżeli ktoś uważa, że jest idealny i nie ma sobie nic do zarzucenia, to taki rodzaj człowieka jest najgorszy, ponieważ nie przewiduje żadnej poprawy w swoim postępowaniu. A pamiętajmy – ideału człowiek nigdy nie osiągnie, bo to stan właściwy tylko Bogu.

Niektórzy nauczyciele nie potrafią wzbudzić autorytetu u swoich wychowanków, ponieważ brakuje im dobroci w swoim sercu, albo w zawodzie nauczyciela znaleźli się zupełnie przypadkowo. Ks. prof. Marian Wolicki na swoich wykładach (w formie żartu) często powtarzał: „Nauczycielu, jak nie potrafisz wzbudzić w swoich wychowankach autorytetu, to wzbudź chociaż strach. Jeżeli nie ma ani jednego ani drugiego, to jest klęska wychowawcza”. Oczywiście najlepiej jest, jeżeli nauczyciel posiada autorytet u swoich podopiecznych. Nawet wtedy nie musi krzyczeć na dzieci – a i tak go słuchają. Oczywiście naśladują takiego pedagoga i bez oporu wykonują polecenia.

Natomiast wzbudzenie strachu u dzieci często powoduje niechęć chodzenia do szkoły. Dla bardziej wrażliwych uczniów strach może być przyczyną depresji lub przerodzić się w stany lękowe czy fobię szkolną. Dlatego lepiej nie iść takim tokiem postępowania.

Przed podjęciem zawodu nauczyciela powinniśmy się zastanowić, czy się do tego nadajemy, abyśmy nie wyrządzili krzywdy sobie i innym ludziom, a przede wszystkim swoim wychowankom.

NATALIA ŻURECKA–GIL

 

Udostępnij