Zbrodnia w Kochanach na wokandzie Instytutu Pamięci Narodowej

IPN-owska Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie postanowiła umorzyć śledztwo w sprawie zbrodni nazistowskiej, będącej jednocześnie zbrodnią wojenną i przeciwko ludzkości, polegającej na dokonaniu 30 września 1942 r. w Kochanach zabójstwa co najmniej 35 mieszkańców tej miejscowości oraz zniszczeniu poprzez spalenie około 16 zabudowań mieszkalnych i gospodarczych znajdujących się w tejże wsi przez funkcjonariuszy niemieckich w trakcie prowadzonej tam pacyfikacji. Magazyn Nadsański „Nasz Czas” dotarł do kopii dokumentu, sporządzonego 29 czerwca 2012 roku. Z treścią postanowienia polemizuje Józef Surowaniec, spokrewniony z 6 osobami zamordowanymi przez Niemców.
W uzasadnieniu o umorzeniu śledztwa stwierdza się, że wieś Kochany była położona na równinie wśród rozległych lasów, tzw. „Janowskich” (otoczona nimi ze wszystkich stron) w odległości około 30 km na północ od Niska, pod granicą powiatu janowskiego, w gminie Pysznica. W czasie II wojny światowej liczyła około 17 gospodarstw, a mieszkało tam wówczas około 100 osób. Takie jej umiejscowienie sprzyjało prowadzeniu działań partyzanckich i takie rzeczywiście były podejmowane. W najbliższej okolicy działały silne oddziały zbrojne. Wielu mieszkańców wsi było ich członkami, a inni aktywnie je wspierali. Nie umknęło to uwadze niemieckich władz okupacyjnych, które postanowiły dokonać pacyfikacji wsi. Jej termin wyznaczono na dzień 30 września 1942 r. Rozpoczęła się w godzinach przedpołudniowych – kiedy część mieszkańców pracowała w polu – a zakończyła się w godzinach wieczornych. Umundurowane oddziały niemieckie najpierw otoczyły całą wieś, a potem weszły tam z dwóch stron. Nie zdołano precyzyjnie ustalić liczby uczestników tej pacyfikacji. Świadkowie zeznawali w tej części zupełnie rozbieżnie. Np. świadek Stanisław Kuziora zeznał, że było ich około 40, a Maria Ożdżyńska, że około 100. Nie udało się również rozstrzygnąć, jakie oddziały niemieckie prowadziły pacyfikację, a więc czy było to wojsko, oddziały policji, czy też żandarmerii. Przesłuchani świadkowie zeznawali ogólnie, że widzieli Niemców w mundurach wojskowych, bez bliższego ich opisu. Tylko świadek Stanisław Kuziora zeznał jednoznacznie, że na mundurach około 40 funkcjonariuszy działających w zasięgu jego wzroku widział odznaki trupich czaszek.
Natychmiast po wkroczeniu oddziałów niemieckich do wsi rozległy się strzały z broni palnej. Niemal jednocześnie zaczęły płonąć podpalane przez nich zabudowania. Wszyscy zastani na terenie wsi mieszkańcy – którzy bądź nie wyszli wcześniej do pracy w pole, bądź też nie zdążyli uciec natychmiast po wkroczeniu Niemców do wsi – zostali wymordowani, z wyjątkiem wspomnianego powyżej Stanisława Kuziory, któremu udało się już w trakcie działań okupacyjnych ukryć w piwnicy, a później uciec na pobliskie pole, skąd obserwował dalszy ciąg pacyfikacji. Działania te prowadzono na terenie całej wsi. Mieszkańców Kochan rozstrzeliwano w różnych miejscach: w domach, na posesjach, drogach, pojedynczo i w większych grupach. Funkcjonariusze niemieccy rozstrzeliwali nie tylko mężczyzn, ale również kobiety, młodzież, małe dzieci i osoby w podeszłym wieku. Wydaje się, że zamiarem sprawców było wymordowanie całej ludności Kochan. W czasie pacyfikacji spalone zostały wszystkie domy mieszkalne oraz zabudowania gospodarcze z wyjątkiem budynków Edwarda Krakowskiego, które położone były w sporej odległości od pozostałych.
Komisja IPN-u podkreśla, że jednoznaczne stwierdzenie liczby ofiar pogromu nie jest możliwie. Przesłuchani świadkowie podawali różne dane. Niektórzy operowali jedynie nazwiskami, inni tylko imionami z zastrzeżeniem, ze nie są pewni danych. Ustalono jednak, kto zginął z całą pewnością oraz że liczba zamordowanych wynosi nie mniej niż 35. Dodaje się, iż poczynienie dokładniejszych ustaleń nie jest możliwe, bo przeprowadzono wszystkie dostępne czynności dowodowe. W szczególności nie da się ustalić, kto dopuścił się wspomnianych mordów i zniszczeń, a nawet z jakich jednostek pochodzili oprawcy. Takich rozstrzygnięć próbowała dokonać m.in. Prokuratura przy Sądzie Krajowym w Braunschweigu. Prowadzone postępowanie umorzyła 8 września 1986 r.
W konkluzji dokumentu o umorzeniu śledztwa przez IPN czytamy: – Przedmiotowych zbrodni dopuszczono się z powodów politycznych. Przesłuchani świadkowie zgodnie zeznają, że pacyfikacji wsi dokonano, bo uznano, iż jej mieszkańcy uczestniczą w działaniach miejscowych oddziałów partyzanckich i je powszechnie popierają. Bezsporne jest też, że nieustaleni sprawcy niemieccy byli funkcjonariuszami państwa niemieckiego, działali w strukturach systemu państwa totalitarnego, które posługiwało się na wielką skalę terrorem dla osiągnięcia określonych celów politycznych i społecznych.
– To jakbym czytał o Zbrodni Katyńskiej, gdzie także trudno ustalić sprawców – ludobójców – stwierdza Józef Surowaniec, mieszkaniec Krakowa, brat pyszniczanina Eugeniusza Surowańca. (...) – Powszechnie wiadomo, że zbrodni w Kochanach dokonali Niemcy i nie jacyś funkcjonariusze niemieccy, lecz umundurowane oddziały niemieckie – żołnierze SS, żandarmerii i Wehrmachtu. W czasie pacyfikacji wioski Kochany, Lipowca i Dębowca w pałacu u pani Kapitanowej w Pysznicy mieszkali oficerowie SS, którzy kierowali akcją pacyfikacji. W centrum Pysznicy przechadzali się pojedynczy żołnierze z trupimi główkami w czapkach. (...) Ludobójstwo dokonywane przez Niemców w latach 1939-1944 na terenie gminy Pysznica oraz terenach przyległych było realizowane w majestacie państwa niemieckiego. O gigantycznym bestialstwie Niemców świadczą pacyfikacje, palenie i niszczenie wsi, mordowanie ludności cywilnej i to nie w działaniach frontowych czy też przyfrontowych, lecz na terenie okupowanym przez specjalne oddziały Einsatzkommando. Dotknęło to przede wszystkim mieszkańców miejscowości Lasów Lipskich i Janowskich, w których po okupacji niemieckiej pozostały liczne groby i mogiły zbiorowe.
Józef Surowaniec ostro polemizuje ze stwierdzeniem, że zbrodni w Kochanach dopuszczono się z powodów politycznych. – Jak można zmyślać i obwiniać ofiary mordu i preparować alibi dla morderców? – pyta. – (...) Zapytam w tym miejscu też, w jakich to działaniach partyzanckich uczestniczyli pomordowani mieszkańcy Kochan? Czy mogła moja siostra cioteczna Anna Surowaniec uczestniczyć w działaniach partyzanckich, skoro była wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec, a do Kochan przyjechała do matki, by urodzić dziecko Jana Surowańca. A może jej dziecko – niemowlę było partyzantem? A może nienarodzone dziecko Janiny Rżewskiej (była brzemienna). Podobnie w przypadku innych osób, w tym 20 dzieci (4 jednorocznych, 4 dwuletnich i 12 ponaddwuletnich), 16 kobiet i 5 mężczyzn (głównie dziadków). Znam inne podłoże zbrodni. Po 70 latach od tej tragedii natrafiłem na treść przemówienia Hitlera z 22 sierpnia 1939 roku na odprawie dowódców Wehrmachtu: Obecnie tylko na wschodzie umieściłem oddziały SS Totenkopf [z trupią główką], dając im rozkaz nieugiętego i bezlitosnego zabijania kobiet i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową.

PIOTR JACKOWSKI

 

Fot. Piotr Jackowski – Rocznicowa uroczystość przy pomniku upamiętniającym ofiary pacyfikacji Kochan (30 września 2012)

 

Udostępnij