Dziennikarz śledczy Leszek Szymowski gościł w niżańskim Zielonym Dworku na zaproszenie tamtejszego Klubu "Gazety Polskiej". Reporter promował swoją książkę zatytułowaną "Seryjny samobójca", inicjując ciekawą dyskusję wokół tego tematu. Wykazał się przy tym imponującą wiedzą.
– Nie sposób zrozumieć historii ostatniego ćwierćwiecza bez roli seryjnego samobójcy. Eliminował on zawsze wszelkie osoby, których wiedza mogła zagrażać rządzącemu establishmentowi. Sprawy, gdzie pojawia się najczęściej, są to afery dziejące się na styku służb specjalnych, polityki, biznesu i zorganizowanej przestępczości. W owe afery są często zamieszani funkcjonariusze służb specjalnych czy politycy wysokiego szczebla – mówił Leszek Szymowski. Dodał, że informatorzy mający coś do powiedzenia na ten temat rozstawali się niekiedy z życiem w dziwnych okolicznościach i to bez udziału osób trzecich.
Odnosząc się do problemu w aspekcie historycznym dziennikarz stwierdził, że seryjny samobójca reprezentował zawsze sferę rządzącą. Za Jagiellonów dopadał mistrzów krzyżackich, którzy chcieli wojny z Polską i dążyli do odbudowy potęgi zakonu. A wcześniej, w czasach rozbicia dzielnicowego, przybywał często do walczących między sobą książąt piastowskich. Jeśli chodzi o sprawy PRL-u i późniejsze, to seryjny samobójca dopadał tych, którzy kwestionowali moskiewskie lobby i jego wpływy w Polsce.
Nawiązując do konkretnych zdarzeń, Leszek Szymowski podjął temat zabójstwa generała Marka Papały. W związku z tą sprawą doszło do czternastu samobójstw bez udziału osób trzecich, w które trudno uwierzyć. Przykładem Artur Zirajewski ps. "Iwan". Liczył się on z tym, że już nigdy nie wyjdzie na wolność. Zgodził się zatem na współpracę z prokuraturą, co dawało mu taką możliwość. Jednakże z więzienia nie wyszedł, umierając w dziwnych okolicznościach. Podobna jest historia "Baraniny", jednego z najważniejszych gangsterów w ostatnich czasach. Odebrał sobie życie w wiedeńskim więzieniu po tym, kiedy zgodził się, w zamian za złagodzenie kary, złożyć zeznania obiciążające prominentnych polityków.
Także sprawa smoleńska naznaczona jest piętnem seryjnego samobójcy. Ginęli chociażby oficerowie rosyjskich służb specjalnych, mający wiedzę na ten temat. Czy chcieli się nią podzielić? Tego nie wiemy. Znamienny jest przypadek generała Jurija Iwanowa, który, choć był znakomitym pływakiem, utopił się w ciepłym morzu kilkanaście metrów od brzegu. Na polskim podwórku zastanawia śmierć chorążego Remigiusza Musia – pilota Jaka-40, który bezpiecznie wylądował na Siewiernym. Był jedną z pierwszych osób przesłuchiwanych po katastrofie smoleńskiej.
Reporter położył duży nacisk na rzeczywistość pookrągłostołową, w której wielu ludzi dawnego systemu zachowało wpływ na najważniejsze obszary życia w Polsce. Były przypadki, że próbujący burzyć ten ład przyjmowali bez swojej zgody i wiedzy wizytę seryjnego samobójcy. – Uważam, że seryjny samobójca jest zbrojnym ramieniem okrągłego stołu – konkludował Leszek Szymowski. – Dopada tych, którzy sprzeciwiają się porządkowi ustalonemu w ramach kontraktu okrągłego stołu, czyli w ramach uzgodnionego, wyreżyserowanego podziału władzy pomiędzy komunistów i opozycję koncesjonowaną.
P.J.

nizanski1

Fot. Piotr Jackowski - Leszek Szymowski (czwarty od lewej) wśród części uczestników spotkania dyskusyjnego w Zielonym Dworku

 

Udostępnij