Dwór znajduje się w gminie Zaleszany w powiecie stalowowolskim. Obiekt jest bardzo pięknym, ale i jednocześnie smutnym zabytkiem. Z tym miejscem wiąże się niezmierna tragedia, w której dziewiętnaście osób straciło życie.

Rysunek: Natalia Żurecka-Gil

Dwór Horodyńskich w Zbydniowie 

Pierwszym dzierżawcą zbydniowskiego majątku był Tomasz Czermiński. Za jego czasów dwór był drewniany. Niestety w czasie potopu szwedzkiego – został spalony. Natomiast w latach 1658 – 1659 postawiono kolejny dwór. Budynek również był drewniany. Służył dosyć długo, bo aż do początku XIX wieku.

Dopiero po I rozbiorze Polski ziemie zbydniowskie przeszły w posiadanie cesarzowej Austrii. Ta szybko wystawiła cały majątek na sprzedaż. Na kolejnego właściciela nie trzeba było długo czekać. Stał się nim Dominik Horodyński. Zasłużył się on jako adiutant w sztabie Tadeusza Kościuszki. Ożenił się z Kunegundą z Brochowskich. Małżonkowie postanowili wyburzyć drewniany dwór, a w jego miejsce postawić murowany.

Państwo Horodyńscy wybudowali w latach 1798 – 1806 piękną posiadłość. Przypuszcza się, że projektantem obiektu był Jakub Kubicki. Dwór posiadał układ dwutraktowy. Charakteryzował się on amfiladowym lub inaczej mówiąc - paradnym układem pomieszczeń. Pomieszczenia były oddzielone korytarzem od części użytkowej. Cześć ta mieściła się od strony ogrodu. W niej znajdowały się sypialnie, jadalnie, kuchnia czy gabinety.

Właściciel umarł w 1823 roku. Zostawia po sobie trójkę dzieci. Byli nimi Tekla, Onufry i Bogusław. Bogusław ożenił się z Teklą Zofią Wierzbicką. Mieli oni aż ośmioro dzieci. Jednak to Zbigniew Leon Dominik uprzemysłowił i unowocześnił Zbydniów. Za jego sprawą zaczęła działać gorzelnia, młyn czy nawet tartak. Pan Zbigniew był też fundatorem Kościoła parafialnego w Zaleszanach. Kiedy zmarł w 1930 roku, na jego pogrzeb przybyło w przybliżeniu - 10 tysięcy okolicznych mieszkańców. To dowód na to, że zmarły był bardzo szanowanym i lubianym człowiekiem.

Następnie majątek przejął kolejny Zbigniew. Za jego rządów rozegrał się straszny dramat. W Boże Ciało dokładnie 24.06. 1943 roku miał miejsce ślub. Niestety w nocy wkroczył do rezydencji oddział SS z Martinem Fuldnerem na czele. Za przyczynę wtargnięcia podali walkę z partyzantami. Tak naprawdę Fuldneremowi chodziło o przejęcie dóbr Horodyńskich za wierną służbę Hitlerowi. W tę feralną noc Niemcy wymordowali domowników oraz gości. Ocaleli tylko synowie Zbigniewa, czyli Andrzej, Zbigniew oraz Dominik (którego nie było na weselu). Senior rodu - Zbigniew i pozostali pomordowani ludzie zostali złożeni w zbiorowej mogile obok dworu (a dokładniej - w parku dworskim).

W lipcu 1943 roku - na Martinie Fuldneremrze został wykonany wyrok śmierci, za dokonaną zbrodnię. Przy egzekucji uczestniczył syn Zbigniewa seniora – również Zbigniew. Był żołnierzem oddziału Osjan Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej. Najprawdopodobniej 21.07.1944 roku został rozstrzelany przez Gestapo.

Wspomniany Zbigniew był również malarzem. Namalował około 200 obrazów. Niestety zachowało się z nich tyko kilka mniejszych. Resztę spłonęło w czasie powstania warszawskiego.

Co do dalszych losów dworu, to w 1944 roku powstał w nim szpital polowy Armii Czerwonej. Po zakończeniu wojny rezydencję przejęła Huta Stalowa Wola. Mieściły się tutaj szkoły, ośrodek szkoleniowy czy zdrowia oraz poczta. Obiekt popadał w coraz większą ruinę.

Dopiero w latach dziewięćdziesiątych XX wieku – Dominik Horodyński odzyskał posiadłość. Jednak nie był w stanie przywrócić budynkowi dawnej świetności. Dlatego postanowił sprzedać zabytek.

Natomiast sam Dominik Horodyński w czasie wojny był żołnierzem Armii Krajowej i Kedywu. Walczył też w Powstaniu Warszawskim jako adiutant generała Jana „Radosława” Mazurkiewicza. Otrzymał stopień podporucznika Armii Krajowej – pseudonim „Wileński” Potem był dziennikarzem, publicystą, działaczem społecznym i politycznym. Pracował jako redaktor pisma tygodniowego „Dziś i jutro” i członek zarządu PAX. Był też redaktorem tygodnika społeczno – literackiego „Kultura”. Warto też wspomnieć, że był korespondentem radia i telewizji w Rzymie. Zmarł 27.08.2008 roku w Warszawie. Został pochowany w Zaleszanach. Na tablicy nagrobnej widnieje cytat: „Spojrzeniem orła ogarniał świat, a swoją miłością, obejmował wielkich i małych. Chociaż umarł dotąd przemawia”.

Nowym nabywcą dworu stał się pan Mieczysław Paterek. Kupił ruinę, która w każdej chwili mogła się zawalić. Właściciel 12 lat pracował nad budynkiem i włożył sporo pieniędzy (ponad milion 300 tysięcy złotych). Niestety zabrakło „gotówki”. Dlatego p. Paterek zabiegał kilkakrotnie o pomoc w Urzędzie Marszałkowskim oraz u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jednak ciężko było doczekać się na pomoc.

Pan Mieczysław powołał „Fundację Zbydniów”. W dworze i parku często gościli uczniowie miejscowej szkoły. Odbywały się imprezy muzyczne. Właściciel planował, aby w ocalałych częściach oranżerii stworzyć centrum audiowizualne. Tam mogłyby się odbywać konferencje, spektakle czy koncerty.

Ciekawostką jest fakt, że kilka pokoleń przodków pana Paterka pracowało we dworze u Horodyńskich. Dlatego właściciel czuł się zobowiązany ratować zabytek przed całkowitą ruiną.

NATALIA ŻURECKA-GIL

Fot. Natalia Żurecka-Gil

Dwór z boku

Dawna kaplica z dworem

Kaplica z boku

Przód dworu

Tył dworu

Studnia przed wjazdem do dworu

Dworski salon

Wnętrze dworu

Figurka Matki Boskiej z Dzieciątkiem

Dworski staw

Dworski taras

Udostępnij