Co zrobiłaś, że tak wyszczuplałaś? Bardzo często słyszę właśnie to pytanie. Jednak nie ma nic bez pracy i silnej woli. Można w tym przypadku zacytować powiedzenie: „bez pracy nie ma kołaczy”.

Na pewno nie możemy jeść dużo słodyczy. Ostatecznie raz w tygodniu można sobie pozwolić na dwie tabliczki – najlepiej gorzkiej czekolady. Potraw smażonych i tłustych też powinniśmy się wystrzegać. Nawet pieczywo z jasnego należy zmienić na ciemne. Nasze menu uzupełniamy o warzywa i owoce. Oczywiście dobrze jest mieć własną uprawę. Ale kiedy nie mamy takiej możliwości, to warto obierać je ze skórki, ze względu na stosowane opryski.

Stawiamy na mięso drobiowe czy cielęce. Jemy też jaja – najlepiej z własnej hodowli. Z nabiału wybieramy sery białe, kefiry czy maślanki – oczywiście naturalne, a nie słodzone.

Pijemy dużo naturalnej wody mineralnej. Można też gotować sobie kompoty z owoców, ale nie należy ich słodzić. Pamiętajmy, że jemy najpóźniej do godziny 17.00, a potem pijemy już tylko wodę.

Mój pradziadzio zawsze powtarzał: „kolację oddaj wrogowi”. Spożywamy śniadanie, drugie śniadanie i obiad. W międzyczasie możemy jeść owoce i warzywa.

Zrezygnujmy z napojów gazowanych, alkoholi czy papierosów. A będziemy mogli zobaczyć jak nasza cera, włosy, paznokcie zaczynają powracać do zdrowia, stopniowo zwiększy się nasza sprawność fizyczna i będziemy mieć lepsze samopoczucie. Badajmy się też jakich witamin brakuje w naszym organizmie i uzupełniajmy te niedobory.

Ale to nie wszystko. Bardzo ważna jest aktywność fizyczna. Należy ćwiczyć raz dziennie – do godziny czasu. Są to ćwiczenia typu „brzuszki”, „przysiady”, damskie lub męskie pompki, podnoszenie 2,5 kg ciężarków (na różne sposoby), lekki trucht po schodach (zaczynamy najpierw od chodzenia) itd. Spacerujmy też szybkim krokiem (stopniowo zwiększając tempo) do pół godziny czasu. Uprawiajmy też sporty dostosowane do pory roku, np. w zimie – narciarstwo czy łyżwiarstwo.

Zdrowie fizyczne jest ściśle połączone ze zdrowiem psychicznym. Dlatego często się uśmiechajmy, cieszmy się z małych rzeczy, żartujmy i myślmy pozytywnie. Jeżeli nie mamy na to wszystko siły i sami nie dajemy rady, to odmawiajmy codziennie różaniec. Pan Bóg na pewno doda nam mocy!

Ja schudłam 40 kilo! Dałam radę zrobić to bez niczyjej pomocy. Poniżej znajdują się moje zdjęcia przed i po schudnięciu. Nie oznacza to, że nie pozwalam sobie na więcej „szaleństwa”, np. w święta. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku (nie wolno się przejadać) z niezapominaniem o aktywności fizycznej.

NATALIA ŻURECKA-GIL

Aby posłuchać tego felietonu kliknij TUTAJ.

Udostępnij