Jakiś czas temu, przejeżdżając drogą wzdłuż rozwadowskiego Rynku, można było zauważyć prowadzone wykopy przy stojącym tam wtedy sklepie. Spod odkrytej powierzchni ziemi wyłaniały się elementy podpiwniczenia dawnego Ratusza. To pozostałości obszernych piwnic, użytkowanych przez „Składnicę” – wiejski sklep towarowy, wielobranżowy, gdzie składowano sprowadzane towary. Stanęły mi przed oczami tamte lata, kiedy rozwadowski Ratusz tętnił życiem, stanowiąc jak gdyby bijące serce miasteczka.

Z czterech stron świata

Od strony wschodniej, na parterze, mieściła się wymieniona wyżej „Składnica”. Obok niej widniał sklep wiejski, gdzie można było kupić nabiał, jajka, warzywa... Od północy zwracała uwagę elegancka restauracja, której właścicielami była rodzina Szklenerów. Od południa usytuowana była przybudówka z wieżyczką, gdzie zlokalizowano szalety miejskie.
Dużą, środkową część parteru, zajmowały tak zwane podcienia – na wzór krakowskich Sukiennic. W głębi mieściła się Ochotnicza Straż Pożarna. Tam stały samochody strażackie, zawsze pod opieką dyżurującego strażaka. Bił on na alarm w razie pożaru w potężny gong, słyszalny w całym mieście. Rzemieślnicy, którzy w Ochotniczej Straży wiedli prym, opuszczali swoje stanowiska pracy, biegli do remizy, przebierali się w mundury i hełmy i jechali ratować płonący dobytek.
Pamiętam, jak przed wojną wybuchł wielki pożar. Zapalił się las na Podchoiniu (kierunek Agatówka). Wtedy to nie tylko strażacy, ale kto żyw biegł na ratunek. Dzieciom nie pozwolono, ze względu na bezpieczeństwo, chociaż garnęli się do tego i młodzi chłopcy. Podczas wojny Niemcy uznawali działalność Straży i nie przeszkadzali.
W pomieszczeniach Straży była świetlica. Strażacy lubili schodzić się tutaj w niedzielę. Grali wtedy w karty, warcaby, szachy.
Obok Straży znajdował się zakład fryzjerski Szklenerów. Lokal narożny obok zakładu fryzjerskiego to sklep spożywczo – kolonialny rodziny Zarębskich.
Od strony zachodniej umiejscowiono główne wejście na pierwsze piętro do Magistratu i policji. Były też tam jakieś mieszkania. Obok tego wejścia, po lewej stronie, mieścił się areszt.
Odnośnie do nazwisk, to zapamiętałem, że kierownikiem „Składnicy” był Jan Taper. Z subiektów przypomina mi się Antoni Ziobro. Było jeszcze kilku, ale tych już nie potrafię wymienić.

Zarządzenia Magistratu

Już przed wojną wszelkie zarządzenia wydawane przez Magistrat, a dotyczące obywateli miasta Rozwadowa, przekazywane były poprzez żandarmów miejskich, bębniących na bębnie na czterech rogach Rynku. Czytając donośnym głosem, przekazywali treść rozporządzeń. Zarządzenia obejmowały tematykę związaną między innymi z porządkiem w mieście i bezpieczeństwem przeciwpożarowym.
Żandarmów było czterech. Pamiętam nazwiska dwóch. Byli to Ziarno i Galczak. Ziarno mieszkał w Rozwadowie, Galczak pochodził z Pława.

KAZIMIERZ JACKOWSKI


Zdjęcie rozwadowskiego Ratusza ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli

Udostępnij