W Stalowej Woli najwyższy czas wymienić większość taboru miejskiego przewoźnika. Na autobusy tanie w eksploatacji, z klimatyzacją, z wi-fi. Autobusy wyposażone w część tych udogodnień wożą pasażerów choćby w Rzeszowie. Wcale nie musimy być gorsi. Nowoczesne pojazdy kupi Miejski Zakład Komunalny, który od grudnia będzie zarządzać transportem publicznym w Stalowej Woli. Jest realna szansa, że pojawią się pojazdy elektryczne.

Ile litrów ropy na sto kilometrów spala jeden autobus miejski? Nawet 37. To kosztuje 170 złotych. Owszem, w Stalowej Woli jest osiem autobusów kupionych za unijne pieniądze, nieco oszczędniejszych. Pozostałe mają niemal 20 lat. Palą jak smoki i trują nie gorzej. Nie spełniają żadnych norm „spalania”. I jeszcze jedno. Tak jak każdy samochód wiekowy, który ma na liczniku milion kilometrów lub więcej, wymagają ustawicznych remontów, by w ogóle ruszyć w trasę. A to generuje koszty. Mechanicy dwoją się i troją, ale i tak części, które trzeba wymienić, do najtańszych nie należą. Koszty eksploatacji są horrendalne. W jaki sposób trwale zminimalizować koszty przewozów?  Miejski przewoźnik testował już pojazdy hybrydowe, które „na setkę” spalają 27 litry, o 10 litrów mniej niż te, którymi obecnie wozi pasażerów. Testuje również małe autobusy. Też oszczędniejsze. Jednak czekająca nas rewolucja, to zakup autobusów z napędem elektrycznym. Ile taki elektryczny autobus kosztuje? Gdyby kupić od razu dziesięć, cena za sztukę to około 2 miliona złotych. Taki zwykły autobus, z normalnym silnikiem na olej napędowy, kosztuje 1,4 miliona złotych.
– Owszem jest tańszy, ale patrzmy także na koszty eksploatacji. A w przypadku autobusu elektrycznego koszty zużycia energii w stosunku do zużytego paliwa są cztery razy mniejsze. A co ważniejsze, elektryczne autobusy nie produkują żadnych spalin. Są ekologiczne. Bo te, które jeżdżą obecnie po Stalowej Woli zatruwają środowisko, nie ma się co oszukiwać – przekonuje Anna Pasztaleniec, prezes Miejskiego Zakładu Komunalnego w Stalowej Woli. Pieniądze na elektryczne autobusy będziemy mogli dostać z zewnątrz. Unia Europejska właśnie wprowadza strategię ograniczenie zużycia energii, towarzyszą jej programy wsparcia finansowego. Taki zakup, to również pierwszy krok w kierunku otwarcia miasta na nowoczesne i ekologiczne środki transportu. W Stalowej Woli pojawią się stacje, gdzie będziemy mogli „zatankować” prywatne samochody na prąd.
– Myślimy o tym, jak nasze miasto ma wyglądać za 5 lat, za 10 lat. Chcemy budować nowoczesne i perspektywiczne rozwiązania komunikacyjne. Chcemy pierwsze testowe linie wykonać w przeciągu dwóch - trzech lat, a w przypadku sprawdzenia się założeń, do 2020 roku zmodernizować przynajmniej połowę taboru. Pomyślimy również o stacjach ładowania i przystankach zasilanych energią odnawialną z biletomatami, a także z zainstalowanym przy nich systemem wi-fi – mówi Mariusz Piasecki, dyrektor ds. rozwoju w Miejskim Zakładzie Komunalnym.
Gdyby nie połączenie miejskiego przewoźnika z Miejskim Zakładem Komunalnym, zakup nowych autobusów nie byłby możliwy. ZMKS rokrocznie generuje stratę. Niewielką, ale jednak. To oznacza blokadę na unijne pieniądze, na dofinansowanie.
Towarzysząca temu projektowi infrastruktura, która pojawi się wraz z zakupem takich autobusów, to kilka stacji, a w zasadzie punktów w mieście ze specjalnymi gniazdkami, w których dałoby się zatankować elektryczny lub hybrydowy pojazd. Nie tylko autobus. Każdy z mieszkańców Stalowej Woli mógłby podpiąć tam swoją hybrydę, czy nawet skuter. Tak, elektryczne skutery to teraz hit za granicą. Kosztują nieco więcej od zwykłych, a palą tyle, co nic.
W planach MZK jest także zakup niewielkich autobusów. Już standardowych, na ropę, ale także z udziałem unijnych środków. Nie będą „woziły powietrza”, tak jak obecnie się zdarza. Będą mniej paliły, łatwiej poruszały się po Stalowej Woli, a co ważniejsze, zamiast jednego dużego autobusu w godzinach mniej obciążonych, będą jeździć mniejsze poprawiając ekonomikę komunikacji. Możliwe będzie również zwiększenie częstotliwości kursowania.   Oczywiście raczej w godzinach szczytu. Ale to gwarancja, że nikt do pracy się nie spóźni, i co ważniejsze, nie będzie jechał w ścisku, jak szprotka w konserwie.
Jeśli budżet unijny na to pozwoli, najpewniej już w przyszłym roku doczekamy się nowych autobusów w Stalowej Woli jeszcze z tradycyjnym napędem. Pierwsze prace, by zdobyć dofinansowanie na ich zakup, już trwają.

KAROLINA GŁOGOWSKA

Tak wygląda „tankowanie” elektrycznego autobusu

 

Takie biletomaty mogą pojawić się w Stalowej Woli


 

Udostępnij